Przyjrzyjmy się temu problemowi na przykładzie miasta Poznania. Jerzyki w Poznaniu były ?od zawsze? i to w bardzo dużej ilości. Sprzyjało im i stare XIX wieczne budownictwo i nowe, to z wielkiej płyty.
Jerzyk jest ptakiem, który nie buduje gniazd, lecz osiedla się w każdej, wystarczająco dużej i bezpiecznej szczelinie. Jego siedlisko musi znajdować się dostatecznie wysoko, mieć niewielki otwór wlotowy, mieć dostatecznie dużo miejsca na gniazdo z młodymi i być odpowiednio zorientowane ?zwykle od strony wschodniej lub północnej. I jeszcze mieć wielu sąsiadów ? jerzyków. To są podstawowe i dotychczas dobrze rozpoznane warunki, jakie musi spełniać potencjalne siedlisko jerzyka. Można by powiedzieć, że te wymagania nie są zbyt wygórowane i nie powinno w miastach zabraknąć jerzyków.
Tak było jeszcze kilka lat temu. Potem przyszła termomodernizacja budynków ? przede wszystkim tych z wielkiej płyty – i nie waham się powiedzieć ? nastąpiło systematyczne wyniszczanie tych wspaniałych ptaków.
Tu dygresja, czym naprawdę są te jerzyki, dlaczego są dla nas tak ważne, jak je rozpoznać i poszerzyć swoją wiedzę.
A oto najważniejsze informacje.
Jerzyk jest niewielkim ptakiem z gatunku jerzykowatych (Apus apus), najbliżej spokrewniony z kolibrem (Fot.1). Rozpiętość skrzydeł około 40 cm, długość około 18 cm, masa 35 do 58 g, ciemno brązowy, prawie czarny. Lata bardzo szybko od 40 do 100 km/h a na dłuższych przelotach nawet 160 km/h. Całe życie (oprócz wysiadywania jaj i karmienia młodych) spędza w powietrzu ? żywi się owadami, w powietrzu zbiera materiał do wyścielenia ?gniazda?, kopuluje i a nawet śpi. Gniazd nie buduje, lecz wykorzystuje znalezione szczeliny i otwory, do których zawsze wraca. Ze względu na specyficzny układ palców (wszystkie cztery ?do przodu?) jerzyk nie może chodzić, natomiast doskonale przyczepia się do pionowych powierzchni. Przylatuje do nas w pierwszych dniach maja; kiedyś przylatywał wcześniej ? w kwietniu ?na świętego Jerzego? – stąd jego nazwa ?jerzyk?. Odlatuje już w pierwszych dniach sierpnia – najpóźniej 15-go. Każdego dnia przelatuje co najmniej 1000 (tysiąc) kilometrów i zjada przy tym ogromne ilości komarów, much i meszek. Wędruje do nas aż z Afryki Południowej lub Madagaskaru i wraca zawsze do tego samego miejsca.
Jak z tego krótkiego opisu wynika, jest to ptak zupełnie wyjątkowy, nic dziwnego że jest objęty całkowitą ochroną. Jerzyki osiedlają sie wyłącznie w miastach gdzie znajdują swoje pożywienie, którym są dokuczliwe owady muchy, meszki, komary, a tępiąc je czynią to w najbardziej ekologiczny i ekonomiczny sposób. Nie wymagają dokarmiania zimą, nie brudzą ani elewacji ani swojego otoczenia (ich odchody są praktycznie niedostrzegalne, rozpylają się w powietrzu) a o skuteczności działania można przekonać się mieszkając na Tak do niedawna było na wszystkich poznańskich osiedlach.
Muszę tu jeszcze raz podkreślić, że nie ma lepszego, tańszego i bezpieczniejszego sposobu na ograniczenia w mieście ilości dokuczliwych owadów ? much, meszek, komarów ? jak korzystanie z bezpłatnych usług jerzyków. I choćby, dlatego, jerzyków musi być w miastach naprawdę dużo.
Jerzyki, nawet w wielkiej liczbie, nie są uciążliwymi sąsiadami dla ludzi. Całe życie spędzają w powietrzu, nie brudzą ? ich odchody są bardzo małe i rozpylają się w powietrzu, prawie wcale nie brudzą ścian ? jedyny ślad na ścianie po jerzyku to ciemny ?półksiężyc? pod otworem wlotowym, nie wymagają zimą dokarmiania, bo odlatują już między 5 a 20 sierpnia (Fot.2).
A pokaz zbiorowej akrobacji powietrznej na pewno zachwyci każdego.
Obecnie największym wrogiem jerzyków są ludzie ? to ci, którzy nie przestrzegają obowiązującego prawa. Jerzyki są gatunkiem ściśle chronionym: a zatem chroniony jest dorosły ptak, jego pisklę i jego gniazdo czyli siedlisko. I to w całym, a przecież tak krótkim okresie swego pobytu u nas w Polsce. To tylko około 100 dni.
A jak przedstawia się prawny status tego niezwykłego ptaka?
Jerzyk objęty jest ścisłą ochroną gatunkową na mocy ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (Dz. U. Nr 92, poz.880, z późn. zm.) oraz rozporządzenia Ministra Środowiska z dnia 28 września 2004 r. w sprawie gatunków dziko występujących zwierząt (Dz. U. Nr 220, poz.2237), które wprowadziło m. in. następujące zakazy:
1) zabijania, okaleczania,
2) niszczenia ich jaj, postaci młodocianych i form rozwojowych:
3) niszczenia ich siedlisk i ostoi;
4) niszczenia ich gniazd i innych schronień;
5) wybierania, posiadania i przechowywania ich jaj;
6) umyślnego płoszenia i niepokojenia.
Zgodnie z interpretacją Ministerstwa Środowiska wydaną w związku z zapytaniami organizacji ekologicznych, zakaz niszczenia siedlisk gatunków zwierząt podlegających ochronie prawnej jednoznacznie dotyczy również jerzyków gnieżdżących się w budynkach, a w szczególności w stropodachach, które uznane zostały za podstawowe siedliska jerzyków.
Podstawą przytoczonej ustawy i rozporządzenia jest Prawo ochrony środowiska przyjęte w ustawie z dnia 27 kwietnia 2001 r. Prawo to obowiązuje wszystkie podmioty i każdego obywatela niezależnie od wykonywanej profesji.
Art. 6 pkt.1 „Kto podejmuje działalność mogącą negatywnie oddziaływać na
środowisko, jest obowiązany do zapobiegania temu oddziaływaniu,
Art. 6 pkt.2 „Kto podejmuje działalność, której negatywne oddziaływanie na
środowisko nie jest jeszcze w pełni rozpoznane, jest obowiązany, kierując się przezornością, podjąć wszelkie możliwe środki zapobiegawcze.
Tyle prawo i aż tyle!
Gdyby Projektanci, Zatwierdzający projekty, Udzielający pozwoleń, Wykonawcy, Inspektorzy Nadzoru Budowlanego i Inwestorzy stosowali się do obowiązującego prawa, problem ochrony siedlisk jerzyków nie zaistniałby wcale. A gdyby nawet gdzieś nastąpiłoby zniszczenie siedlisk jerzyków, to z mocy ustawy o zapobieganiu szkodom w środowisku i ich naprawie (Ustawa z 13.4.2007 Dz. Ustaw Nr 75 poz. 493) szkoda zostałaby naprawiona i jerzyki miałyby dokąd wrócić.
Tak się jednak nie dzieje, bo po pierwsze ci, co powinni nie znają prawa a jeżeli znają, to nie chcą się do niego stosować. Niestety dotyczy to także Ministerstwa Infrastruktury, bo jak inaczej wytłumaczyć to, że ani ustawa o wspieraniu termomodernizacji ani opracowane przez Ministerstwo programy nauczania na studiach podyplomowych dla audytorów termomodernizacji całkowicie pomijają ochronę środowiska. Sprawa ochrony siedlisk jerzyków nie pojawia się w opracowaniach Instytutu Techniki Budowlanej, nie ma tego tematu także w podręcznikach dot. termomodernizacji budynków. A na szkolenia aplikantów na sędziów i prokuratorów przeznaczono w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury w Krakowie 5 godzin z prawa łowieckiego z 1997 roku i 1 (jedną) godzinę z prawa ochrony środowiska (bez komentarza).
W Szczecinie zniszczono wiele siedlisk jerzyków wraz z zamieszkującymi je ptakami. Od pewnego czasu toczy się proces. W Jaworznie wielokrotnie zgłaszano fakt niszczenia siedlisk jerzyków; sprawca – Spółdzielnia Mieszkaniowa- pozostaje bezkarna. W Krakowie i Wrocławiu pozamykano w zabytkowych budowlach otwory, w których od setek lat gnieździły się jerzyki.
W Poznaniu w czasie kilkunastu lat dwie duże dzielnice (Rataje i Winogrady) w wyniku ocieplania zostały pozbawione i siedlisk i jerzyków Można by przywołać wiele takich przykładów. A dzieje sie tak mimo istnienia wielu Instytucji państwowych i samorządowych: Generalna i Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska, Główny i Wojewódzkie Inspektoraty Ochrony Środowiska, Inspektoraty Nadzoru Budowlanego, Miejskie Wydziały Ochrony Środowiska, Komisje Ochrony Środowiska przy Radach Miejskich, Wydziały Ochrony Środowiska przy Urzędzie Marszałkowskim i Starostwach, Państwowa Komisja Ochrony Środowiska przy Ministrze Środowiska i może jeszcze więcej, których nie znam.
Do tego dochodzą liczne organizacje pozarządowe, których jest kilkadziesiąt, a najważniejsze to Towarzystwa Ochrony Ptaków, Liga Ochrony Przyrody, Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, Towarzystwa Ochrony Przyrody, Ekologiczne i wiele innych.
Jeżeli istnieją działania Instytucji odpowiedzialnych za ochronę środowiska to ograniczają sie do wydawania ulotek i broszur informujących czy edukujących, natomiast nie korzysta się zupełnie z obowiązującego prawa, gorzej bo luki i kruczki prawne wykorzystuje się do obrony tych, którzy zniszczyli i nadal niszczą siedliska jerzyków. Prokuratury i Sądy korzystając z przysługującej im niezawisłości umarzają i oddalają każde zgłoszenie o popełnionym przestępstwie. W tej sytuacji branża budowlana może być spokojna, że żaden proces sądowy nie zakłóci systematycznego niszczenia siedlisk chronionych ptaków podczas termomodernizacji i pozwoli na uzyskanie premii zgodnie z ustawą.
Jeżeli są wyjątki (Milanówek, Jaworzno ?po uprzednim zniszczeniu, Bydgoszcz, Olsztyn, niektóre dzielnice Warszawy) to są to tylko wyjątki potwierdzające regułę. Poznański Miejski Wydział Architektury od kwietnia 2010 r. wprowadził obowiązek przedstawienia dwóch druków niezbędnych do otrzymania pozwolenia na ocieplanie czy remont elewacji:
– stwierdzenia stanu zagrożenia (ornitolog) i zobowiązanie do pełnej rekompensaty zniszczonych siedlisk (zgoda RDOŚ). To zaczęło już działać i są ocieplone bloki, na których zamontowano np. 260 budek dla jerzyków ? siedlisko zostało uratowane,
Co jednak zrobić z dzielnicami gdzie praktycznie zamknięto wszystkie siedliska? Była próba zgłoszenia faktu popełnienia przestępstwa przeciwko art. 181 KK do prokuratury z wnioskiem o ściganie z urzędu, ale prokuratura nie podjęła żadnych działań i umorzyła sprawę.
Obecnie czynione są ponowne próby przyjęcia dla Miasta Poznania programu odtwarzania siedlisk jerzyków na Komisji Ochrony Środowiska Rady Miasta Poznania, gdyż takie działania podjęte już w roku 2009 zakończyły się niepowodzeniem.
Co można w tej sprawie zrobić? Praktycznie brak juz pomysłów na efektywne i szybkie przywrócenie zniszczonych siedlisk. Koszty w porównaniu do kosztów termomodernizacji są znikome, wiedzę na ten temat łatwo zdobyć, jeśli się tylko chce ? wystarczy w internetowej wyszukiwarce wpisać jerzyki ochrona ? i kilknąć. Ale jak widać i to jest dla większości Podmiotów za trudne
Są pomysły, by budować wieże z budkami dla jerzyków, lecz byłoby to i kosztowne i nieefektywne, choć bardzo efektowne. Wieża pomieści może 50, może 100 gniazd, a jeden blok mający 6 klatek miał co najmniej 120 siedlisk. Przywrócenie siedlisk jest możliwe i tanie, pod warunkiem, że stropodach nie został wypełniony szkodliwym dla ptaków materiałem izolacyjnym. Istnieją (za granicą) rozwiązania także i tego problemu, trzeba tylko z nich skorzystać, oczywiście koszty będą wyższe. Jeśli jednak nie będzie dobrej woli wśród tych wszystkich, którzy doprowadzili do obecnego stanu, to nic nie uratuje jerzyków od zagłady a później nas, mieszkańców miast przed plagą much, meszek i komarów. Czy naprawdę tego chcemy ?
inż.Adam Gatniejewski