Zdumiewająco często się zdarza, że po kilkunastu latach nauki przedmiotów przyrodniczych uczniowie mają problem z rozróżnieniem podstawowych gatunków roślin i zwierząt. Paradoks ten wynika z małej ilości zajęć w terenie, jak również z niewielkich chęci nauczycieli do przeprowadzania takich zajęć.
Nie każdy pedagog musi być przecież specjalistą botanikiem czy entomologiem. Konieczna jest także terminowa realizacja programu nauczania i często na takie zajęcia w roku szkolnym nie ma po prostu czasu. W rezultacie mamy uczniów, którzy dobrze opisują np. rurki sitowe, jednak nie potrafią odróżnić świerka od sosny. Jak temu zaradzić?
Wycieczki terenowe wiążą się z kosztami podróży i dużymi stratami czasu na transport, postoje, zakwaterowanie itp. Z tych względów nie mogą odbywać się często. A aby dobrze utrwalić nazwy i charakterystyczne cechy gatunków, trzeba powtarzać je wielokrotnie. Zaś zrozumienie praw przyrody i zasad działania ekosystemów wymaga wielu godzin spędzonych na łonie natury. Możliwe do osiągnięcia tylko dla zapaleńców? Niekoniecznie.
A co by było, gdyby rezerwaty przenieść wprost na szkolne podwórka? Tak, by dzieci od najmłodszych lat miały kontakt z naturą, uczyły się ekologii gatunków. By każda przerwa między lekcjami przypominała im o ogromnej różnorodności świata przyrody i o tym, że po prostu super jest odpoczywać w jej otoczeniu. Można to osiągnąć tworząc przy szkołach nie rezerwaty, a ścieżki przyrodnicze, pełniące podobne funkcje edukacyjne.
Taka przyszkolna ścieżka powinna zawierać w sobie jak najwięcej gatunków roślin. Jednak ze względu na specyfikę miejsca wszelkie nasadzenia powinny być gruntownie przemyślane. Warto np. zrezygnować z drzew, które osiągają duże rozmiary i mogą w przyszłości stwarzać zagrożenie. Nie powinniśmy też sadzić roślin silnie trujących, ani objętych ochroną prawną. Co sadzić? Głównie krzewy, ale warto też zadbać o obecność roślin zielnych, paproci, mchów i kwiatów. Najlepiej, jeśli będą to gatunki rodzime, bezpieczne dla otaczającej przyrody.
Swoją pierwszą przyszkolną ścieżkę przyrodniczą utworzyłem przy Zespole Szkół w Milejczycach na Podlasiu. Na początku na zapomnianym pagórku, poza gęstymi zaroślami robinii akacjowej rosła jedna stara grusza. We współpracy z bardzo aktywną nauczycielką biologii posadziliśmy kilkanaście gatunków krzewów- m. in. kruszynę, czeremchę, berberys, dereń, dziką różę, bez koralowy, śnieguliczkę. Robinie usunięto. Zrobiłem również tabliczki z opisami krzewów, z długimi, dębowymi nóżkami, odpornymi na gnicie w glebie. Dzieci, mając kontakt ze ścieżką przez cały okres kształcenia, na stałe utrwalą sobie nazwy oraz właściwości krzewów.
Jednak przyroda to nie same krzewy. W Milejczycach umieściliśmy ostatnio wałek "martwego drewna", wraz z tabliczką opisującą jego rolę w przyrodzie. Szybko zostanie on zasiedlony przez dziesiątki gatunków owadów, a kto wie, może za kilka lat wyrośnie na nim dorodny owocnik grzyba? Na tak niewielkim obiekcie można będzie tak wiele zobaczyć!
Ścieżka urozmaicona jest także roślinami zielnymi i budkami dla ptaków. Nie wszystko jest opisane, a co, niech dzieci rozbudzają ciekawość poznawania przyrody, niech pytają Panią nauczycielkę, co ostatnio posadziła na ścieżce, a najlepiej niech sami biorą udział w jej tworzeniu. Dobrze jest zachęcić uczniów do przyniesienia np. nasion ciekawych roślin ze swoich ogrodów. W wielu ogrodach można znaleźć także gotowe sadzonki, rozsiane z dorosłych roślin. Wtedy koszt ścieżki ograniczyłby się tylko do zakupu tabliczek.
Skąd w ogóle wziął się pomysł? Na terenie szkoły, w której się uczyłem było wiele gatunków iglaków- tui, jałowców i świerków. Dużo ich było, bardzo często się tam bawiliśmy, nikt jednak nie wiedział, jak się dokładnie nazywają. Dziś jestem leśnikiem z wykształcenia i przyrodnikiem z zamiłowania. Znam nazwy tych krzewów, ale czy dzieci mają możliwość dowiedzenia się, co tam rośnie? Swego czasu uczyłem w szkołach i zauważyłem, jak bardzo młodzieży brakuje kontaktu z przyrodą. Pomyślałem, że gdyby teren przy ich szkołach był odpowiednio zagospodarowany, sytuacja by się poprawiła. I postanowiłem, że wniosę do ich życia kawałek przyrody w postaci przyszkolnych ścieżek. Dziś w mojej rodzimej szkole, oprócz iglaków, jest kilkanaście gatunków rodzimych drzew i krzewów. Szkoła otrzymała już tabliczki i zadanie samodzielnego przygotowania opisów roślin.
Chciałbym, aby przyszkolne ścieżki przyrodnicze powstały przy każdej szkole, która ma na to warunki. Koszt jest niewielki, a to dobra "inwestycja" i się "zwróci" w postaci Polaków z dużą świadomością ekologiczną.
Zachęcam szkoły i organizacje ekologiczne do zakładania takich przyszkolnych ścieżek przyrodniczych. Sam też będę tworzył kolejne na Podlasiu, jesienią zakładam szkółkę krzewów do nasadzeń. W tym samym okresie zamierzam też utworzyć jak najwięcej ścieżek w moim regionie i popularyzować ideę.
Zapraszam do kontaktu wszelkie osoby, które chciałyby mi pomóc w wprowadzaniu pomysłu na szerszą skalę.
Krzysztof Jurczak
tel. 500 874 306