Abrys Lunch Box – jedz mądrze, żyj ekologicznie

Wielu naszych sympatyków instynktownie wyczuwało, że Abrys pracuje nad jakąś ekscytującą nowością. Na szczęście nie musimy już niczego ukrywać. Szanowni Państwo, mamy zaszczyt zaprezentować Abrys Lunch Box – innowacyjne rozwiązanie w kontekście ekologii, kulinariów i rynku wydawniczego. O czym mowa i z czego wynika ta innowacyjność? Zapytajmy pomysłodawców, a zarazem projektantów i autorów przepisów na dania: Małgosi Masłowskiej-Bandosz, dyrektor Działu Edukacji Ekologicznej, oraz Piotra Talagi, zastępcy redaktor naczelnej „Przeglądu Komunalnego”.

Małgosiu, skąd pomysł na to, by firma prowadząca działalność wydawniczą, szkoleniowo-konferencyjną czy też z zakresu edukacji ekologicznej, wypuściła na rynek produkt w postaci diety pudełkowej?

Cóż, ekologia wymaga pracy u podstaw, a podstawą życia jest pokarm. Trudno promować proekologiczne postawy, segregację odpadów, ochronę powietrza lub przeciwdziałanie zmianom klimatu bez forsowania idei odżywiania się z myślą o dobrostanie środowiska naturalnego. I tak właśnie zrodziła się koncepcja Abrys Lunch Boxu. Chodzi o to, by ekologiczne jedzenie dostarczać w ekologicznych opakowaniach. Co więcej, nasze pudełka, oprócz treści pokarmowych, zawierają również… treści merytoryczne, ale o tym z pewnością więcej powie nam Piotr Talaga.

Piotrze, skoro zostałeś wywołany do odpowiedzi, uchyl rąbka tajemnicy…

Otóż to! Znakomicie to zasugerowałeś. Rzeczywiście spożywanie posiłków z Abrys Lunch Boxu jest jak uchylanie rąbka tajemnicy. Dlaczego? Bo jedząc, czerpiemy wiedzę. Można powiedzieć, że kęs po kęsie, ponieważ na dnie każdego pudełka znajduje się wydruk streszczenia artykułu z „Przeglądu Komunalnego”. Ta wkładka merytoryczna do posiłku pozwala jednocześnie ciało zasilać składnikami odżywczymi, a umysł – wiedzą. Konsumując, odsłaniamy kolejne akapity, a badania naukowe dowiodły, że gdy czytamy, jemy wolniej. A niespieszne jedzenie wspomaga trawienie. Dodatkowo taka forma wydawnicza pozwala nam na weryfikację atrakcyjności naszych artykułów. W jaki sposób? Wystarczy obserwować osobę jedzącą z Abrys Lunch Boxu swoje ulubione danie. Jeśli konsument zaczyna szybciej operować widelcem, wykonuje intensywne ruchy odgarniające, to oznacza, że natrafił na bardzo frapujący tekst, więc chce jak najszybciej odsłonić jego kolejny fragment. Natomiast jeżeli spożywający posiłek człowiek niemrawo operuje w pudełku czy też z większą ochotą przygląda się naszym zdjęciom na etykiecie niż merytorycznej wkładce do pożywienia, to oznacza, że któryś z naszych redaktorów powinien dłużej popracować nad materiałem, zanim treść trafiła do konsumpcji.

To rzeczywiście genialne! Ale może wróćmy do samego jedzenia. Małgosiu, co i dlaczego serwujecie w Abrys Lunch Boxach?  

Niech każdy zapamięta, że aby wyglądać kwitnąco, powinniśmy jeść… Tak! Kwiaty! Istnieje co najmniej kilkadziesiąt szeroko dostępnych jadalnych gatunków kwiatów. I warto po nie sięgać codziennie. Chcemy być piękni? To jedzmy piękne produkty. Zachęcamy do sięgnięcia po Abrys Lunch Box, aby rozkwitnąć – cieleśnie i umysłowo. Do spożycia nadają się goździki ogrodowe, chaber bławatek, fiołek wonny, pelargonia, rumianek, hibiskus, koniczyna łąkowa czy kwiaty czosnku. Co ważne nasze dania serwujemy z autorskimi sosami. Póki co, największym uznaniem cieszy się dresing z porannej rosy.

Czy to prawda, że wasze pudełka, mimo iż są z papieru z recyklingu, to nadają się do wielokrotnego użytku? Nie boicie się zarzutów o marnowanie hektolitrów wody i detergentów do mycia boxów? Piotrze?

Absolutnie nie boimy się takich oskarżeń, bo byłyby one po prostu nieprawdziwe. Nie stosujemy wody, ani żadnej chemii do mycia pojemników. Opracowaliśmy unikatową, w pełni naturalną procedura czyszczenia pudełek, bez zużywania wody. W pierwszym etapie „mycia” wykorzystujemy mszyce piersiodziobe, które pochłaniają niedojedzone resztki kwiatowego dania. Następnie pudełka wykładamy higroskopijnym mchem chrobotkiem leśnym, który nota bene jest porostem i, bene nota, jadalnym.  W ten sposób pozbywamy się wilgoci i zyskujemy doskonale oczyszczone boxy. Później pozostaje tylko wymiana wkładki merytorycznej na tę z nowym artykułem i –  voilà – opakowanie przygotowane do ponownego użytku.

Genialne, kochani, naprawdę niesamowita i w pełni ekologiczna koncepcja. Jednak coś mi do tego wszystkiego nie pasuje… Plastikowa pokrywka! Małgosiu, wytłumaczysz to?

Oczywiście. Pokrywka z tworzywa sztucznego może wydawać się rozwiązaniem skrajnie nieekologicznym, ale wcale tak nie jest. Próbowaliśmy rozmaitych trwałych i naturalnych rozwiązań. Niestety, pokrywki z papieru szybko traciły kształt, te z niezabezpieczonego drewna gniły, metalowe rdzewiały, a te z kamieni polnych rozgniatały nam pudełka. Postawiliśmy więc na tworzywo sztuczne z recyklingu. Po pierwsze jest lekkie, szczelne i będzie służyło przez około trzysta lat, a z naszych szacunków wynika, że w tym czasie skorzysta z niego około 100 tysięcy osób. Rzecz jasna szczegółowe i zweryfikowane dane zaprezentujemy po tym okresie. Dodatkowo należy pamiętać, iż nasze pokrywki są przypisywane do klienta, i to on odpowiada za ich czystość oraz za okazanie ich przy odbiorze nowego zamówienia. Bo nie wydamy Abrys Lunch Boxu nikomu, kto nie przyjdzie z imienną pokrywką, chyba że uiści kaucję środowiskową w wysokości 1000 zł. Dura lex, sed lex. Tylko tak ochronimy środowisko i mądrze wykorzystamy zasoby.

Fantastyczna koncepcja. Niesamowita firma z niesamowitymi ludźmi. Na koniec, gratulując Wam nowego produktu, chciałbym zapytać, jakie są wasze ulubione dania z Abrys Lunch Boxów? Gosiu?

Moje ulubione danie to słodkie płatki malwy w różanej polewie, która ma mocno perfumowany smak. Do tego mus z kwiatów lawendy, które dodają potrawie trochę pikanterii. Takie jedzenie nie tylko atrakcyjnie wygląda i atrakcyjnie smakuje, lecz także przepełnia nas witalnością. Twoim zdaniem, na ile lat wyglądam? Ha, ha, ha! Nie musisz odpowiadać. Musisz spróbować!

Piotrze, a twój wybór?

Lubię rozmaryn, bo kwiaty smakują jak łagodniejsza wersja zioła. Do tego hibiskus, który ma żywy i cierpki smak żurawiny. A to wszystko polane dresingiem z werbeny cytrynowej, który swoją świeżością antycypuje rześką, nocną bryzę na plażach Madery.

tekst Abrys/M. Maternik
zdjęcia Abrys/K. Potocka

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Zostaw komentarz
Podaj swoje imię